słowa Wiesław Dymny, muzyka Zygmunt Konieczny<br /><br />Czarne anioły choć białoskrzydłe<br />A na ich twarzach miny obrzydłe<br />Na sinym niebie jak fajerwerki<br />Ale przeklęte raz i na wieki<br />To są anioły z mojej stodoły<br />Pouciekały przez dziury w dachu<br />Anioły śmierci z głowami węża<br />Latają w górze i czas tam mitrężą<br />Trzeba by wszystkie razem połapać<br />W pęczki powiązać wapnem ochlapać<br />I wsadzić do nieba czy trzeba nie trzeba czy trzeba nie trzeba<br /><br />Moja stodoła jest cała drewniana<br />Na cztery strony jest pomyślana<br />Na czarno-biało jest malowana<br />A cała święcona i wykadzona<br />Tam produkuję te czarne anioły<br />Jeden we fraku a drugi goły<br />Trzeci ponury czwarty wesoły<br />Piąty jak trumna a szósty umarł<br /><br />Przez sine niebo czarny ptak leci<br />Nie to nie ptak jest to anioł śmierci<br />Ma białe skrzydła z gęsiego pierza<br />A pysk ma taki jak pysk u zwierza<br />Siedem guzików ma u surduta<br />A dusza jego jadem zatruta<br />Rąk czternaścioro ma u tułowia<br />Na jednej głowie ma dwa wodogłowia<br />Ma uszu szesnaście ma czterdzieści nosów<br />A skrzydła jego potwornie łopocą potwornie łopocą<br /><br />A skrzydła jego wielce szatańskie<br />Lecz choć on czarny toć anioł pański.
